To ptak, nie to samolot, nie to wielkie robale!

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce…do sieci trafił pierwszy „pilotażowy” film pokazujący wielkiego, skrzydlatego robala, będącego kwintesencją złego CGI. Insekt gonił swoją ofiarę po korytarzach opuszczonego szpitala, co wyglądało mniej więcej jak spotkanie etiudy studenckiej z animacją zrobioną za pomocą painta. Kto by przypuszczał wtedy, że jest to zapowiedź nadchodzącego eko – komedio – gorowatego horroru!

Podstarzała Pani Perch jak co roku organizuje wystawne garden party. Niestety (sic!) nielegalne sprowadzanie roślin nie popłaca – egzotyczne uprawy wydzielają powodujące mutacje związki, które lądują prosto w gnieździe os. Przerośnięte trutnie zaczynają atakować uczestników miejscowej society. W oku robaczywego cyklony znajdują się Paul i Julia, którzy zostali wynajęci w charakterze kelnerów. To właśnie oni będą głównymi bohaterami starcia z gigantycznymi osami.

Dawno nie było eko horroru. Ten subgatunek, spopularyzowany przez Alfreda Hitchcocka, kilka razy świętował już swoje triumfy (zwłaszcza upodobali go sobie twórcy australijscy), ostatnio wydaję się być traktowany mocno po macoszemu. Głównym obszarem eksploatacji tematów związanych ze złowieszczą natura jest cała masa niskobudżetowych filmów masowo tworzonych przez AXN. Przyjemnie jest zatem zobaczyć film, który nie dość, że zrobiony jest z przymrożeniem oka, to zawiera w sobie elementy kina gore. Wygląda na to, że dobre praktyki znane z filmu „Thicks” zostały wdrożone do „Stung’a”, co oznacza, że przyjdzie nam oglądać złożony proces składania oraz wylęgu zmutowanych os. A wszystko to w ciałach pokaźnej grupy przybyłej na imprezę. Reżyser filmu, Benni Diaz szykuje widzom wybuchową mieszankę.

Premiera filmu w listopadzie tego roku!